sobota, 19 grudnia 2015

Motywacja zewnętrzna i wewnętrzna cz.2

W poście o motywacji zewnętrznej (Tu: Motywacja zewnętrzna) obiecałem, że następnym razem napiszę o motywacji wewnętrznej.

Pisząc o motywacji wewnętrznej będziemy się bardziej skupiać na swoim wnętrzu. Dlatego, wpierw chciałbym opisać cztery typologie ludzi, które pozwolą nam uświadomić sobie jak odnaleźć w sobie motywację oraz jak utrzymać ją na dłużej.



Zacznijmy do tego, że jesteśmy introwertykami lub ekstrawertykami., ewentualnie jednymi i drugimi ze wskazaniem na dominujący aspekt. Wielu z Was pewnie już spotkało się z tymi pojęciami, nie wszyscy może przekładali je na motywację. Dla tych, którzy nie wiedzą czym różni się jeden typ osobowości od drugiego tłumaczę:

Introwertyk

  • Osoba, która zdecydowanie woli swoje towarzystwo od towarzystwa innych osób.
  • Energię do życia czerpie ze świata wewnętrznego - swoich uczuć, pomysłów czy idei oraz wrażeń.
  • Jest osobą refleksyjną. Zanim coś powie, dokładnie się nad tym zastanowi. To samo tyczy się jego działań. Zanim jakieś podejmie, musi je dokładnie przemyśleć.
  • Zazwyczaj mają niewiele hobby, tylko kilka rzeczy ich interesuje - przyciąga ich uwagę. Ale gdy coś już jest w sferze ich zainteresowań to bardzo się na tym koncentrują.
  • Nie robi im wielkiej różnicy czy ktoś ich chwali czy nie. Zawsze tak samo przykładają się do powierzonych im zadań.



Na bazie tych informacji możemy znaleźć co wewnętrznie motywuje introwertyka:

  • Sam musi się zmotywować, nie odbędzie to pod wpływem czyjejś sugestii.
  • Dokładnie przemyśli sprawę, zanim znajdzie w sobie motywację do działania. Czas więc ma tu spore znaczenie - potrzebuje go sporo.
  • W momencie podjęcia decyzji będzie się jej trzymał, o ile będzie zgodna z jego uczuciami.
  • Szukając w sobie motywacji musi dopasować ją do swoich uczuć, pomysłów, wrażeń na dany temat.
  • Jeżeli szuka motywacji do działania, które go interesuje - nie będzie miał wielkiego problemu z jej odnalezieniem i długotrwałym utrzymaniem. Dużo gorzej będzie w przypadku znalezienia motywacji do robienia czegoś co jest poza jego sferą zainteresowań.
  • Pochwały i zachęty osób trzecich zupełnie nie wpływają na poziom jego motywacji wewnętrznej.


Ekstrawertyk


  • Przeciwieństwo introwertyka. W sumie to stwierdzenie zupełnie wystarczyłoby do opisania tego typu osobowości :)
  • Bez towarzystwa innych osób usycha niczym kwiat bez wody. Są jego energią napędową, to z nich również czerpie motywację (zewnętrzną) i to oni wzmacniają jego motywację wewnętrzną.
  • Jego motywacją wewnętrzną nie są jego uczucia czy wrażenia, ale ludzie, którzy go otaczają, miejsca, w których przebywa, akcja, w której bierze udział. To wszystko wpływa na niego pozwalając znaleźć w sobie motywację do podjęcia działania.
  • Nie analizuje tylko działa, przez co motywacja wewnętrzna jest często utrzymywana krócej niż u introwertyka.
  • Pochwały i zachęty innych wzmacniają w nim motywację wewnętrzną.



W przypadku introwertyka łatwiej posługiwać mu się motywacją wewnętrzną niż zewnętrzną.
Ekstrawertyk ma na odwrót - głównym źródłem motywacji są czynniki zewnętrzne.

W tym miejscu należy podkreślić, że dany typ osobowości nie jest do nas przywiązany na całe życie! To się może zmienić z czasem :) Co więcej możemy odnaleźć w sobie zarówno cechy introwertyka jak i ekstrawertyka o czym wspomniałem wcześniej. Natomiast zawsze jeden z typów jest dominujący w danej chwili naszego życia.

Każdy introwertyk i ekstrawertyk szuka bodźców motywacyjnych powiązanych z emocjami lub logiką.

Emocje



Ludzie, którzy podejmują działania pod wpływem bodźców emocjonalnych, nie analizują. Jeżeli coś "poczują" to odnalezienie w sobie motywacji wewnętrznej do działania nie sprawia im problemu. Natomiast jeżeli dana rzecz nie przemawia do ich "serca" to znalezienie motywacji wewnętrznej do podjęcia decyzji o działaniu będzie bardzo trudne.

Logika



Tak jak ekstrawertyk jest przeciwieństwem introwertyka tak ludzie, których motywują ich emocje są przeciwieństwem ludzi, którzy podejmują decyzję po spokojnym i rzeczowym przeanalizowaniu sytuacji - za pomocą logiki. Takim ludziom łatwiej znaleźć w sobie motywację wewnętrzną, gdy wszystko dokładnie przemyślą i przeanalizują.

Szukając w sobie motywacji wewnętrznej musicie wpierw dowiedzieć się, co ułatwi Wam "utrzymanie" tej motywacji na dłużej.

Zadajcie sobie pytanie czy jesteście introwertykami czy ekstrawertykami.

To może być trudne do określenia, ale skupcie się na tym (LOGIKA :D) co czujecie (EMOCJE :D). Do której typologii jest Wam bliżej? 
Wolicie spędzić wieczór w domu i odpocząć czy może spotkać się w klubie ze znajomymi? 
Na imprezach zazwyczaj słuchacie czy mówicie? 
Rozmawiając z kimś mocno gestykulujecie (ekstrawertyk) czy raczej słabo (introwertyk)? 
Gdy coś mówicie to analizujecie to w trakcie wypowiedzi (ekstrawertyk) czy mówicie coś, co wcześniej było przemyślane (introwertyk)? 
Podczas rozmowy utrzymanie kontaktu wzrokowego przychodzi Wam łatwiej, gdy mówicie (ekstrawertyk) czy gdy słuchacie (introwertyk)?

Te pytania pozwolą Wam mniej więcej określić czy bliżej Wam do introwertyka czy ekstrawertyka.

Teraz zadajcie sobie pytanie, czy częściej słuchacie swojego serca czy rozumu? 

Posługujecie się emocjami czy logiką? 
Czy zdarzyło Ci się coś kiedyś kupić pod wpływem chwili a później tego żałować (jeżeli tak to kierowały Tobą emocje)? 
Czy podejmujesz decyzję, bo coś Ci się podoba, bez względu na użyteczność (znowu emocje)? 
Czy przed podjęciem decyzji wszystko dokładnie analizujesz (logika)?

Utrzymywanie motywacji wewnętrznej na dłużej

Warto jeszcze podkreślić ważny czynnik, który zwiększa skuteczność motywacji wewnętrznej. Jest to pragnienie osiągnięcia celu. Im silniejsze, im większe, tym łatwiej utrzymać motywacje wewnętrzną. I tak pragnienie to za pomocą emocji można zwiększać, gdy coś jest dla nas bardzo atrakcyjne wizualnie (możemy użyć wizualizacji, jak to zrobić piszę tu: Wizualizacja). Natomiast posługując się logiką musimy wszystko dokładnie przemyśleć, każdy szczegół sobie rozpisać. Przygotować sobie szereg drobnych celów, które będą nas prowadziły do celu głównego. Dokładne rozłożenie celu na czynniki pierwsze uświadomi nam, że jest on osiągalny - pragnienie wzrośnie, motywacja utrzyma się na dłużej. Bardzo dobrym przykładem na to, dlaczego rozłożenie celu na czynniki pierwsze pozwala nam zachować motywację wewnętrznej na dłużej, jest historia pisania książki:
Wyobraźcie sobie, że szukacie w sobie motywacji do napisania książki - 100 stronicowa na początek powinna być ok. I teraz musicie usiąść i napisać te 100 stron w ciągu jednego wieczora. Czy odnalezienie motywacji wewnętrznej i utrzymanie jej na czas pisania 100 stron będzie łatwe czy trudne? 
A teraz druga sytuacja. Macie do napisania książkę 100 stronicową. OK. 100 stron to dużo, więc rozbijacie to sobie na 100 mikro celów. Każdy mikro cel to napisanie 1 strony. 1 strona to przecież już nie jest dużo, więc wieczorkiem mogę sobie usiąść i napisać. 



I co myślicie, w którym przypadku łatwiej będzie utrzymać w sobie motywację wewnętrzną?
Opisany przeze mnie przykład wykorzystuje Filozofię Kaizen (o Kaizen pisałem tutaj: Filozofia Kaizen). Wykorzystując tą filozofię można pójść jeszcze dalej: Jeżeli nie radzę sobie z napisaniem jednej strony dziennie to muszę ten cel rozbić znowu na mikro cele. Tym razem będzie to jedno zdanie dziennie - zobaczymy czy to mnie nie przerośnie i utrzymam w sobie motywacje wewnętrzną.

Wykorzystujemy tu mechanizm omijający schemat reakcja - bodziec, który jest często dużym przeciwnikiem motywacji wewnętrznej. Jeżeli coś sprawia nam "przykrość", nie lubimy tego czegoś robić, to dzięki Kaizen możemy sobie z tym poradzić :)

Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem Wam, czym dla mnie jest motywacja wewnętrzna.

Może ktoś z Was ma jeszcze jakieś przemyślenia?

Pozdrawiam!
Follow my blog with Bloglovin

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Batman, Iron Man, Zorro, Lord Vader. W czym jesteś do nich podobny?

Wszyscy nosimy maski. 

Nie ma znaczenia czy jesteś ekstrawertykiem uwielbiającym grać pierwsze skrzypce na wszystkich imprezach czy może introwertykiem, który ze wszystkich ludzi najbardziej lubi swoje koty :) 



Maski zakładamy do pracy, do szkoły, do kościoła, na zakupy. Czasami udaje nam się je ściągnąć w domu. Czasami nie, bo niektóre tak już do nas przywarły, że nawet o nich nie myślimy. 

Czym są maski?

Maski to nasze zachowania, które pokazujemy innym. To nasze myśli, które wypowiadamy na głos - inne niż te, których nie chcemy na głos wypowiedzieć. Maski to my wykreowani w zależności od sytuacji, dostosowani do danej chwili - inni niż naprawdę, ukrywający swoje prawdziwe oblicze z różnych powodów.

Kiedy przywdziewamy maski pierwszy raz?




Wszystko zaczyna się w dzieciństwie, kiedy to rodzice dbając o nas, mimowolnie zakładają nam maski. Np. "maskę zachowuj się w kościele" kiedy Ty masz 5-6 lat i w kościele najchętniej pobawiłbyś się w chowanego. Po wielu upomnieniach w końcu zakładasz maskę i udajesz, że Ci się tam podoba. Ta sama sytuacja przy obiedzie rodzinnym. Rodzice znowu próbują założyć Ci maskę "nie rób tego" albo "masz się zachowywać tak i tak bo inaczej". I Ty jako dziecko musisz się podporządkować zakładając maskę "grzecznego dziecka". Oczywiście rodzice nie robią tego celowo i specjalnie, co więcej wiele masek, które zakładamy w późniejszym życiu, a są nam do tego zupełnie niezbędne, zostały nam przekazane właśnie przez rodziców. Naśladując rodziców i bliskich, czy generalnie dorosłych, nabywamy te wszystkie maski niezbędne do funkcjonowania w dzisiejszych czasach. Uczymy się jak zachowywać się przy stole, jak traktować kobiety, jak zwracać się do starszych, co zrobić gdy jest nam smutno a nie możemy tego pokazać w towarzystwie, jak okazywać wdzięczność, jak się uśmiechać. Można tak wymieniać i wymieniać. Chcę tu podkreślić, że maski chowają nasze prawdziwe myśli i prawdziwe zachowania. Przykład: jeżeli uważasz, że kobieta ciężarna nie jest uprzywilejowana a mimo wszystko ustępujesz jej miejsca w autobusie to nakładasz maskę "dobrze wychowanego mężczyzny/kobiety". Jeżeli na każdą prośbę o pomoc zawsze odpowiadasz twierdząco a wcale nie masz ochoty pomagać to zakładasz maskę "pomocnego kolegi/koleżanki". 

Strachy na lachy - ściągamy maski?

Zastanówmy się co by było gdybyśmy te wszystkie maski z siebie zdjęli. Kim byśmy wtedy byli? Jakbyśmy się zachowywali? Co byśmy robili? Czego byśmy nie robili? Jakbyśmy się nie zachowywali? Kim byśmy nie byli? Zadajmy sobie pytanie jak się czujemy sami ze sobą. Co o sobie myślimy, gdy zakładamy na siebie konkretne maski? Czy na pewno po raz kolejny odpowiem tak, gdy ktoś mnie poprosi o pomoc? Bo przecież muszę ubrać maskę "pomocnego". Jak będę się czuł, gdy odpowiem w takiej sytuacji nie? 



Zachęcam do chwili refleksji nad tym kim jesteśmy, jakie maski nałożyliśmy by ukryć prawdziwych siebie przed bliskimi, przed społeczeństwem. Czy jest nam dobrze w maskach, które nosimy? Jeżeli tak to czy na pewno są to maski? Jeżeli nie to czy chcemy je ściągnąć? Czy chcemy zamienić jedne maski na inne? 

Znam wielu ludzi, którzy są "oazą spokoju" a w duchu często się w nich gotuje. Inni z kolei są najlepszymi przyjaciółmi wszystkich ludzi a tak naprawdę ich nienawidzą, gardzą nimi, mają ich dość. Niektórzy wiecznie się uśmiechają a w duchu jest im smutno bo czują się samotni.

Czy można coś z tym zrobić?

Nie wiem. Nie wiem czy warto, czy coś by to dało, czy coś by się zmieniło. Nie wiem dlatego, że to pytanie musicie zadać sobie sami. Możecie to zrobić podczas sesji coachingowych, możecie to zrobić podczas chwili refleksji w wannie. Możecie to zrobić słuchając ulubionych piosenek. Ja zachęcam Was do tego by choć na chwilę się nad tym zastanowić. Samo uświadomienie sobie tego jakie maski posiadamy w swojej kolekcji może nas zmotywować do tego by część z nich wymienić. 

Kreowanie swojej marki - co dają nam maski.



Dzięki maskom możemy osiągać rzeczy, o których bez nich moglibyśmy tylko pomarzyć. Introwertyk, od którego wymaga się kontaktów z innymi musi się dostosować, jeżeli chce awansować w hierarchii korporacyjnej. I tak jest miły, towarzyski, zabawny, często inicjuje rozmowy przy kawie. Ekstrawertyk z kolei musi czasem zwolnić i skupić się na szczegółowej analizie raportów, bo bez tego też nie osiągnie sukcesu. On z kolei zamiast zgodnie z sobą być duszą towarzystwa w biurze siada przy laptopie i wiele godzin "ślęczy" nad niezbędnymi raportami. Na początku związku m.in. dzięki maskom jesteśmy w stanie "utrzymać" ten związek na dłużej. Dopiero po jakimś czasie pokazujemy jacy jesteśmy naprawdę, ale dzieje się to dopiero gdy w 100% zaufamy drugiej połówce. 

Skąd się wzięły maski?



Dzisiejsze czasy wymagają od nas noszenia różnych masek, ale nie jest to coś co powstało w dzisiejszej cywilizacji. Ludzie od zawsze nosili maski. Już starożytni grecy na czasy występów przybierali różne maski, w których grali. Maski są nieodzowną częścią polityki. Kierują nami od czasów, gdy przestaliśmy bazować tylko na schemacie "bodziec - reakcja", które w starożytności pozwalały przeżyć, gdy gonił nas głodny lew. W dzisiejszych czasach schemat"bodziec - reakcja" nadal funkcjonuje, ale nie jest już nam niezbędny do życia, a przynajmniej nie we wszystkich aspektach. Wiele szkoleń uczy nas dzisiaj w jaki sposób obejść naturalne reakcje jakie następują w naszym organizmie. Uczą nas jakich masek powinniśmy użyć w danej sytuacji:
Co zrobić gdy ktoś nas bardzo zdenerwuje? Zareagować instynktownie złością, grymasem twarzy, czy może tak jak uczyli na szkoleniu zachować się asertywnie i powiedzieć o swoich uczuciach, ale zupełnie obiektywnie skupiając się na faktach? 


A Wy jakie maski nosicie na co dzień?

czwartek, 10 grudnia 2015

Książki warte przeczytania cz. VI - By być najlepszym menedżerem w Twojej firmie potrzebujesz tylko minuty dziennie!

Zbliżają się święta - to już wszyscy zauważyli. Naturalnie pojawia się pytanie:
Co? Komu? Jaki prezent? Czy się spodoba? Może skarpetki? itd. :)

Gorąco zachęcam do obdarowywania się książkami!

Poza wartością estetyczną (pięknie prezentują się w gablotach) niosą również wartość dydaktyczną. Rozwijają, uczą, pocieszają, bawią.

Seria, którą dla Was prowadzę o książkach, skupia się na tych o tematyce rozwojowej.

Dziś będę opisywał książkę z serii "Jednominutowego menedżera", z którym mieliście przyjemność zapoznać się w jednym z poprzednich artykułów: Jednominutowy menedżer i małpy.

"Nowy Jednominutowy Menedżer" dr K. Blanchard'a napisana wraz z dr S. Johnson'em, autorem książki "Kto zabrał mój ser?" (opis tej książki znajdziecie tutaj: Kto zabrał mój ser?)



Jest to nowe podejście do zarządzania pracą i życiem. Nowe, ponieważ czasy się zmieniają i stary Jednominutowy Menedżer musiał się do nich dostosować! To samo robimy przy wszelkich zmianach w naszym życiu, zarówno zawodowym jak i prywatnym.

Podobnie jak inne książki z serii o Jednominutowym Menedżerze i ta mieści się na zaledwie 100 stronach formatu A5 :) Do przeczytania książki potrzebujemy więc:

  • wolny wieczór,
  • kakao z bitą śmietaną (z powodu zimy, która się zbliża),
  • dobrego oświetlenia,
  • wygodnego "podłoża" - może być ulubiony fotel :)


Podobnie jak poprzednia książka i ta opowiada historię z życia jednego z menedżerów, w książce nazwanego Młodym Człowiekiem. Młody Człowiek zdawał sobie sprawę z tego, że w czasach dynamicznych zmian, skuteczny menedżer powinien zarządzać zarówno sobą jak i swoimi ludźmi w taki sposób, aby jednocześnie ci ludzie, jak i organizacja na tym zyskali. Spotykał się więc z Nowym Jednominutowym Menedżerem (NJM) i jego zespołem, od którego dostał 3 ważne lekcje i liczne wskazówki.

Przy pierwszym spotkaniu z NJM dowiedział się, że ludzie, którzy pozytywnie o sobie myślą, osiągają dobre rezultaty. Ciężko nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. I nie chodzi tu oczywiście o narcystyczne podejście do swojej osoby, ale o ogólne podejście do siebie z pozytywnym nastawieniem. Każdy z nas zna kogoś prawie zawsze uśmiechniętego, wierzącego w swoje umiejętności. Dzięki tej wierze, osoby te, uruchamiają swoją podświadomość, która pomaga im osiągać zamierzone rezultaty. 

Lekcja 1 - Jednominutowe cele

Pierwsze lekcja opisuje bardzo coachingowe podejście NJM do swoich pracowników. Zadaje im pytania, przez co sami są w stanie zająć się swoimi małpami. Podsumowaniem pierwszej lekcji jest informacja o tym kiedy jednominutowe cele sprawdzają się najlepiej:
1. Cele należy wspólnie ustalić, a następnie zwięźle i jasno scharakteryzować. Trzeba pokazać ludziom, na czym polega dobra praca.
2. Należy zaproponować podwładnym, aby przedstawili swoje cele na piśmie, na jednej kartce, opatrując je jednocześnie datami realizacji.
3. Należy poprosić ludzi, aby każdego dnia wracali do swoich najważniejszych celów. To zajmie im zaledwie kilka minut.
4. Ludzi należy zachęcać do tego, aby znaleźli chwilę na zastanowienie się nad swoimi działaniami i stwierdzili, czy przyczyniają się do urzeczywistniania celów. 
5. Jeśli stwierdzą, że nie, warto ich zachęcić do zastanowienia się nad podejmowanymi działaniami - żeby mogli sobie szybciej uświadomić własne cele.

Lekcja 2 - jednominutowe pochwały

Moja ulubiona lekcja :) Ideą tej lekcji jest przyłapywanie ludzi na tym co robią dobrze, nie na tym co robią źle. Niestety w wielu firmach wygląda to zupełnie na odwrót. Każdy menedżer za "zadanie" ma wyszukiwanie potknięć swoich pracowników i zwracanie im na to uwagi. Większość ocen całorocznych właśnie tak wygląda. Oczywiście dzięki temu menedżer może pokazać, że zwracał uwagę na to i na tamto. A przecież co mu przyjdzie z informowania swojego przełożonego, że pochwalił swoich ludzi za to i owo? Niestety... Ważne, by wiedzieć w jaki sposób stosować jednominutowe pochwały:

Pierwsze pół minuty
1. Ludzi należy chwali tak szybko, jak to tylko możliwe.
2. Należy powiedzieć ludziom - konkretnie - co zrobili dobrze.
3. Warto wspomnieć, że ich sukces to dla menedżera powód do zadowolenia, a jednocześnie korzyść dla organizacji.

Przerwa
4. Należy dać im chwilę, aby mogli pozytywnie pomyśleć o swoich osiągnięciach.

Drugie pół minuty
5. Warto ich zachęcić, aby kontynuowali dotychczasowe wysiłki.
6. Należy im jasno powiedzieć, ze się w nich wierzy i że się ich wspiera w dążeniu do sukcesu.

Lekcja 3 - jednominutowe przekierowania

Są przeciwieństwem jednominutowych pochwał. Przecież każdy, kto coś robi, w pewnym momencie popełnia jakiś błąd. Ta lekcja mówi o tym, jak dawać feedback w takich sytuacjach. Na początek menedżer musi dopytać czy cel (powód błędu) był jasno doprecyzowany i zrozumiały przez podwładnego. Jeżeli nie - menedżer musi wziąć winę za błąd na siebie. W przypadku, gdy cel był doprecyzowany stosujemy następujące kroki:

Pierwsze pół minuty
1. Przekierowania należy dokonać tak szybko, jak to możliwe.
2. Należy najpierw potwierdzić fakty i dokonać analizy błędu - w możliwie konkretny sposób.
3. Należy wyrazić własne odczucia związane z błędem, a także wykazać jego wpływ na wyniki organizacji.

Przerwa
4. Na chwilę warto przerwać wypowiedź, aby druga strona mogła w pełni uświadomić sobie znaczenie swojego niedociągnięcia.

Drugie pół minuty
5. Należy przypomnieć rozmówcy, że ten błąd nie rzutuje na jego wartość jako człowieka i że pomimo jego popełnienia on sam cieszy się dobrą opinią.
6. Należy wyrazić zaufanie do rozmówcy i wiarę w jego możliwości, a także gotowość do wspierania go w jego drodze do sukcesu.
7. Trzeba przyjąć do wiadomości, że dokonanie przekierowania oznacza zakończenie sprawy raz na zawsze.

Brzmi pięknie. Wykonanie wymaga bardzo dużych umiejętności komunikacyjnych i ciągłego rozwijania w sobie swojego EQ (inteligencji emocjonalnej). Informacja jest przekazana w sposób zupełnie obiektywny, asertywny, nieoceniający pracownika tylko błąd, który każdemu mógł się zdarzyć. 

Wskazówki NJM

Jedną z pierwszych wskazówek jakie otrzymuje Młody Człowiek podczas ostatniej rozmowy z NJM to fakt, że nie ma lepszego sposobu na wykorzystanie jednej minuty naszego czasu, niż zainwestowanie jej w ludzi. Dzięki temu w krótkim czasie przekazujemy precyzyjne informacje. A teraz zadajmy sobie pytanie: 
Czy wiecie czym macie się zajmować w swojej organizacji, oraz czy wykonujecie to dobrze? - Jeżeli potraficie odpowiedzieć pozytywnie na to pytania to gratuluję! :)
NJM trafnie pokazuje jak zazwyczaj odbywa się przekazywanie informacji zwrotnych pracownikom w firmach. Opisuje to na przykładzie gry w kręgle. Gdy pracownik rzuca kulę, ale nie widzi wyniku bo zasłania mu jego menedżer. Strąca 2 (bo nie widzi celu).  Pyta o wynik (tak, sam musi zapytać, bo nie dostaje informacji o tym jak mu wyszło) i co słyszy? Zwykle słyszy, że 8 zostało... :) Czyli nie dostaje informacji o tym jak mu poszło (pomijając kwestię tego czy dobrze czy źle) tylko dostaje informację o tym, ile jeszcze musi zrobić, ile zabrakło, czego mu się nie udało. Tak to niestety zazwyczaj "u nas" w firmach wygląda.

Zastanawiające jest dlaczego menedżerowie po prostu nie przesuną przeszkody, która zasłania widoczność celu ich pracownikom. Dlaczego udzielając informacji o postępach czy wynikach nie informują o plusach tylko prawie zawsze o minusach?

NJM przestrzega nas również przed pozorami. Ponieważ każdy z nas potencjalnie jest wybitną jednostką - wszyscy mamy w sobie odkryty lub nieokryty potencjał. Niektórzy z nas na początku wydają się również mizerni. Są to tylko pozory, których należy się wystrzegać.


Na koniec chciałbym Was wszystkich prosić o dokładne przeanalizowanie tego w jaki sposób sami postępujecie udzielając informacji zwrotnych. Jak postępujecie w stosunku do ludzi, którzy Was otaczają. Może dzięki tym lekcjom będziemy w stanie coś zmienić, poprawić?

Zachęcam do komentowania i pozdrawiam!

Jeżeli spodobał Ci się opis tej książki i chciałbyś ją kupić to polecam kliknięcie w poniższy banner. Dla Ciebie jest przygotowana cena promocyjna, a ja dostanę część z Twojej zapłaty, którą przeznaczę na kolejne książki :)

wtorek, 8 grudnia 2015

Schematy. Zmotywuj się do wyjścia poza nie.

Wstajesz. Ubierasz się. Jesz. Toaleta. Wychodzisz z domu. Zajmujesz się obowiązkami. Jesz. Wracasz do domu. Zajmujesz się obowiązkami w domu. Jesz. Toaleta. Idziesz spać. W międzyczasie kończysz szkołę. Jedną. Drugą, Trzecią. Nie kończysz szkoły. Idziesz do pracy. Jednej. Drugiej. Trzeciej. Nie pracujesz, bo jesteś bezrobotny. Rodzą Ci się dzieci. Nie masz dzieci, bo przecież kariera. Rodzą Ci się wnuki. Zmieniasz pracę po raz kolejny. Starzejesz się. Idziesz na emeryturę. Wstajesz. Ubierasz się. Jesz. Toaleta. Wychodzisz z domu. Zajmujesz się obowiązkami. Jesz. Wracasz do domu. Zajmujesz się obowiązkami w domu. Jesz. Toaleta. Idziesz spać. Albo w ogóle nie wychodzisz z domu, bo już nie masz siły. W końcu przychodzi nieuniknione...

Może niekoniecznie w tej kolejności.
Może niekoniecznie wszystko dotyczy także i Ciebie.
Może wydaje Ci się, że jest inaczej.

Jeżeli jest - to gratuluję.
Jesteś szczęśliwym człowiek z mnóstwem wolnego czasu i robisz w życiu to co lubisz. Nie marnujesz czasu na głupoty, nie przejmujesz się rzeczami, na które nie masz wpływu. Potrafisz kontrolować otaczające Cię "schematy".

Niestety wielu z nas nie może powiedzieć, że jego życie wygląda inaczej niż to opisane na początku. Naszym życiem kierują "schematy", w które zostajemy wrzuceni w dzieciństwie, a następnie w szkole, pracy, życiu. Niektóre nam się podobają, niektóre nie.




Co możemy zrobić, by to zmienić? 

Znaleźć w sobie odrobinę motywacji, albo całe jej masy, by wyjść poza te schematy. Ze strefy komfortu, którą boimy się opuścić, bo nie będzie znanych nam schematów. Nie będzie rzeczy, które znamy - bez znaczenia czy je lubimy czy nie.

Jak możemy to zrobić?

Pierwszą i najtrudniejszą rzeczą jest uświadomienie sobie tego wszystkiego. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że chce się coś zmienić. Że coś powoli zaczyna nas męczyć. Że dlaczego, do jasnej cholery, po raz kolejny mam robić coś czego nie chcę!

Zaryzykujmy z następującymi pytaniami:

Czy jestem szczęśliwy? 

- ok, większość z nas odpowie, że pewnie tak, albo że no w sumie to może nie jestem, ale jest ok.
To może inaczej:

Co mógłbym zrobić, by być bardziej szczęśliwy?

Coś by się pewnie znalazło, co nie?

Jak mogę to zrobić?

Kiedy mogę to zrobić?

Czy chcę?

Tak można długo :) Da nam to pewne pojęcie o tym czy jesteśmy zadowoleni z naszego życia, czy może są jakieś rzeczy, które chcielibyśmy zmienić.

Wracając do schematów, które nas ograniczają - nie bójmy się ich zmieniać. To nie boli, no może na początku jest trochę straszne, ale koniec końców wyjdzie nam to na dobre.

Jednym z moich ulubionych pytań, które pokazują nam w jakich schematach jesteśmy uwięzieni, są pytania:

Co zrobiłbym, gdybym wygrał 10 milionów złotych?
Co zmieniłbym od razu w swoim życiu?
Czego robiłbym mniej?
Czego robiłbym więcej?

Na podstawie tej prostej analizy możemy zobaczyć czego tak naprawdę chcemy. Teraz trzeba to odnieść do sytuacji dzisiejszej - dlaczego, tego nie zrobię? Co mnie powstrzymuje? Czego się obawiam? - i tu pojawia się schemat, z którym musimy "powalczyć".



Chcę zmiany!

Do przełamywania takich schematów idealnie sprawdzają się sesje coachingowe, na których możemy ustalić w jakich schematach funkcjonujemy. Ustalić cel, doprecyzowany - co dokładnie będziemy zmieniać w tym schemacie, jaki dajemy sobie na to czas. A potem zaczynamy działać :) Wszystko to odbywa się podczas przyjemnej "przyjacielskiej pogawędki".

Jeżeli męczą Was jakieś schematy, których chcielibyście się pozbyć to piszcie.
Z przyjemnością pomogę :)

I jeszcze mała tajemnica na koniec:
Takie schematy mogą też być pozytywne, można się ich również wyuczyć, czy też zaprogramować w sobie :)

Pozdrawiam!

niedziela, 29 listopada 2015

Książki warte przeczytania cz. V - Czym różnią się bogaci od biednych? Myśleniem.

Nie wiem od czego zacząć... :)

Książka, z którą chcę Was zapoznać, dała mi naprawdę dużo do myślenia. Zrobienie z niej "streszczenia" jest dla mnie wielkim wyzwaniem. Jest również wielką przyjemnością!

"Bogaty ojciec, biedny ojciec. 
Czego bogaci uczą swoje dzieci na temat pieniędzy i o czym nie wiedzą biedni i klasa średnia" Roberta T. Kiyosaki'ego




Kiyosaki książkę dedykuję rodzicom, jako najważniejszym nauczycielom dzieci. Mówi to wiele o charakterze książki. Jej celem jest przekazanie pewnego schematu myślowego, pewnej różnicy w myśleniu pomiędzy klasą bogatych a klasą średnią czy biednymi.


Biedny ojciec - bogaty ojciec

Różnica pomiędzy tymi dwoma nie polegała na ilości "zarabianych" pieniędzy, ale na ich podejściu do "robienia" pieniędzy. Biedny ojciec jest bardzo dobrze wykształcony, dobrze zarabia, a pomimo to jest biedny. Bogaty ojciec skończył kilka klas podstawówki, a mimo to posiada imperium zarządzające wielomilionowymi spółkami.
Autor całe życie słuchał rad obu ojców, by w końcu wybrać te, które uważał dla siebie za najlepsze.

Książka składa się z 6 lekcji na temat podejścia do pieniędzy, którymi chce się z nami podzielić Kiyosaki. I tak:

1. Bogaci nie pracują dla pieniędzy

To pieniądze pracują dla bogatych. Dzieje się to dlatego, że bogaci swój kapitał inwestują w aktywa, które przynoszą kolejny kapitał, który jest inwestowany w kolejne aktywa itd. Biedni natomiast za pieniądze kupują "dobra", "produkty" które są pasywami - te z kolei nie generują przychodów, kolejnych pieniędzy, a często generują rozchody.

W książce Kiyosaki opisuje jak dostał tą lekcję od bogatego ojca w wieku 9 lat. Zaczął u niego pracę za 10 centów za godzinę. Pracował 3 godziny w każdą sobotę. Po pewnym czasie gdy poszedł po podwyżkę bogaty ojciec udzielił mu lekcji, którą zapamiętał na całe życie.

2. Dlaczego należy uczyć umiejętności finansowych?

W tym miejscu trzeba wspomnieć, ze autor książki w wieku 47 lat został rentierem. Jego żona została rentierką w wieku 37 lat. Rentier to osoba, która nie musi pracować ponieważ posiada tak duży kapitał, że co miesiąc sam się powiększa.

W drugiej lekcji bogaty ojciec pokazuje jaka jest różnica między aktywami a pasywami. Jest to przedstawione na diagramach, które bardzo dobrze obrazują tą różnicę. W najprostszych słowach można to przedstawić następująco: "Bogaci ludzie nabywają aktywa. Biedni i klasa średnia nabywają pasywa, ale myślą, że są to aktywa". 



3. Pilnuj swojego biznesu


Ta lekcja pokazana jest na przykładzie Ray'a Kroc'a, założyciela McDonalda. Większość z nas zapytana o to jakim biznesem zajmuje się McDonald odpowie, że hamburgerami :) Prawda jest taka, że McDonald działa w biznesie nieruchomości. McDonald jest największym na świecie posiadaczem nieruchomości, z których miesiąc w miesiąc czerpie zyski. Sprzedają kolejne licencje na swoje McDonaldy, dodatkowo czerpiąc zyski z gruntów na których otwierają się nowe McDonaldy, ponieważ są ich właścicielami.

Przykład ten pokazuje w jaki sposób dbać o swój biznes, by nie skupiać się na tym, by jak więcej zarobić poprzez pracę dla kogoś. Praca dla kogoś generuje nam przychód, ale nie generuje aktywów. Generuje za to rozchód (głównie na podatki) oraz nowe pasywa (np. inwestycja w dom). Posiadanie swojego biznesu, który jest naszym aktywem, generuje przychód, za który kupujemy kolejne aktywa.

Można oczywiście pracować dla kogoś, generować przychód a za ten przychód kupować aktywa. Niestety klasa średnia i biedni za wygenerowany przychód kupują pasywa...

4. Historia podatków i potęga spółek

Podczas tej lekcji dowiadujemy się dlaczego podwyższanie podatków zawsze uderza w klasę średnią i w biednych. System podatkowy porównany jest to do Robin Hooda, który ma zabierać bogatym a dawać biednym. Z tą różnicą, że bogaci z jakiegoś powodu zostali bogaci - są sprytniejsi. Potrafią zakładać kolejne spółki by "ukryć" pieniądze przez grabieżcą - podatkami. Przez co tak naprawdę tracą Ci biedniejsi. Bogaci opłacają najlepszych prawników, którzy zawsze znajdą sposób by obejść kolejne "grabieżcze ograniczenia" nakładane przez rząd. Od bogatego ojca otrzymujemy lekcję, która mówi: "Bądź bystry, a nie będziesz zbytnio popychany przez życie" oraz "jeżeli wiesz, że masz rację nie boisz się przeciwstawić". Dlatego jeżeli chcemy być bogaci musimy rozwijać swoją finansową inteligencję. Można to zrobić poprzez poznanie rachunkowości, inwestowania oraz zrozumienie rynku. Do tego oczywiście jeszcze niezbędna jest znajomość prawa. Ostatnią istotą tej lekcji jest następująca różnica:
  • Bogaci posiadający spółki najpierw zarabiają, potem wydają a następnie płacą podatki (z tego co zostało).
  • Ludzie, którzy pracują dla tych spółek zarabiają, płacą podatki a na końcu wydają to co im zostało.
5. Pieniądze wymyślili bogaci

Kiyosaki opisuje tu w jaki sposób obraca swoimi pieniędzmi. Jak kupuje nieruchomości często nie używając nawet przysłowiowej złotówki. Kolejna lekcja o tym jak ważna jest nasza finansowa inteligencja. Wygrywają Ci, którzy nie boją się grać. Ryzykiem nie jest sama "gra", ryzykiem jest brak naszej wiedzy. Można, więc minimalizować ryzyko inwestycyjne poprzez powiększanie swojej wiedzy finansowej.

6. Pracuj by się uczyć - nie pracuj dla pieniędzy

Sprzedaż. Ta lekcja mówi o tym, że bez posiadania umiejętności sprzedażowych nie zostaniemy bogaci. Nie chodzi tu oczywiście tylko o sprzedawania konkretnych produktów. Często musimy sprzedać siebie, swój pomysł, swoje idee. Bez tego nie osiągniemy sukcesu. Lekcja ta opisuje historię wywiadu z pewną dziennikarką, która pyta Kiyosakiego jak to zrobił, że jest jednym z najlepiej sprzedających się autorów. Sama pisze, ale nie ma siły przebicia. Kiyosaki odsyła ją na kurs sprzedaży na co ona się oburza. A przecież sama używa wobec Kiosakiego sformułowania "najlepiej SPRZEDAJĄCY się autor". 

Czuć, że książka napisana jest przez praktyka, że oparta jest na doświadczeniach autora. Nie jest to kolejny poradnik typu "zrób to i to, a będziesz bogaty" napisany przez teoretyka. 

Nie wszystkie rozwiązania opisane w tej książce mogą być wykorzystane w Polsce, jednak nie to jest jej celem. Jak napisałem na początku jej celem jest pokazanie różnic w myśleniu. 

Moje się zmieniło :)

Jestem przekonany, że jeszcze wrócę do tej książki!

Pozdrawiam!

Inne wpisy z serii 'Książki warte przeczytania":
Nowy jednominutowy menedżer
Kto zabrał mój ser?
Jednominutowy menedżer spotyka małpę
Filozofia Kaizen
Naucz się uczyć

Jeżeli spodobał Ci się opis tej książki i chciałbyś ją kupić to polecam kliknięcie w poniższy banner. Dla Ciebie jest przygotowana cena promocyjna, a ja dostanę część z Twojej zapłaty, którą przeznaczę na kolejne książki :)

wtorek, 17 listopada 2015

Twoja motywacja się z Ciebie śmieje - uśmiechnij się do niej!

"uŚmiech to zdrowie"

Pamiętam jak będąc jeszcze nastolatkiem zobaczyłem film "Podaj dalej" i zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Pomysł z uczynieniem komuś "dobrego uczynku" i posłaniem tego dalej do kolejnych trzech osób jest dla mnie genialny, ale czy realny? Myślę, że gdyby dało się to tak łatwo wprowadzić w życie to świat byłby lepszym miejscem.

W dniu dzisiejszym przypominałem sobie ten film i zainspirował mnie do stworzenia kolejnego wpisu. Mówiąc o motywacji często zastanawiamy się skąd wziąć odpowiednie bodźce by się zmotywować. Szukamy ich w innych, u siebie, tak jakby znalezienie ich było czymś skomplikowanym niczym Gwiazda Śmierci w Gwiezdnych Wojnach. A tak naprawdę każdy odpowiednie "narzędzie" do motywowania siebie i innych ma na swojej twarzy - jest to nasz uśmiech.

W jaki sposób uśmiech nas motywuje?

1. Śmiech jest zaraźliwy

Jak dowodzą badania naukowe, dzięki lustrzanym neuronom w naszym mózgu zarażamy się śmiechem od innych osób. Genialnym przykładem są filmiki na youtube, które pokazują jak śmiech rozprzestrzenia się od jednej osoby w wagonie metra do praktycznie całego roześmianego wagonu. Nawet, gdy to piszę i przypominam sobie takie sytuacje to automatycznie się uśmiecham.

Przykład wklejam, jeżeli komuś się to nie udziela to proszę od razu o komentarz :D


Tak więc ustaliliśmy już, że uśmiechając się czy też śmiejąc możemy zarazić tym innych.

2. Morfina, heroina - nie to endorfina

Nasz mózg podczas śmiechu wytwarza endorfiny, które dla naszego organizmu mają działanie uspokajające oraz wzmacniające dla układu odpornościowego. Wpływa to na poprawę naszego samopoczucia. Dodatkowo podczas śmiania szybciej oddychamy, co przekłada się na większe dotlenienie krwi. Jest to kolejny czynnik wpływający na lepsze samopoczucie oraz zdrowie.

Czyli dzięki uśmiechaniu  się czy też śmianiu poprawiamy sobie samopoczucie i zdrowie.

3. Uśmiech poprawia relacje

Czy zdarzyło Wam się kiedyś usłyszeć dobry kawał w grupie znajomych i popłakać się przy tym ze śmiechu? Jestem pewny, że tak :) Tak samo jak jestem przekonany, że słuchając/czytając kawał w domu zdarzyło się Wam tylko lekko się uśmiechnąć. To też jest niezwykłą cechą śmiechu - w towarzystwie łatwiej nam przychodzi, wpływa na relacje towarzyskie. Samo uśmiechnięcie się do drugiej osoby wpływa podświadomie na tworzenie się Waszego wizerunku (uśmiechniętego wizerunku) w "oczach" tej osoby.

Reasumując - uśmiechając się poprawiamy nasze relacje towarzyskie a śmiech jest łatwiejszy w towarzystwie.

Jak się to przekłada na naszą motywację?

Odnosząc się do punktów wyżej:

Zarażając się śmiechem od innych poprawiamy sobie humor, samopoczucie oraz stan zdrowia. To samo się dzieje jeżeli to my jesteśmy "czynnikiem zarażającym" :) Często czynnikiem demotywującym jest złe samopoczucie, pogarszający się stan zdrowia. Jako wymówkę podajemy wtedy: "Nie mam dzisiaj na to humoru", "Nie jestem w sosie". Przekłada się to oczywiście na brak działania, brak motywacji. Śmiejąc się możemy od razu pozbyć się tych czynników demotywujących przez co zmotywowanie się przyjdzie nam dużo łatwiej. Jeżeli uśmiech/śmiech jest zaraźliwy i łatwiej przychodzi w towarzystwie to właśnie tam powinniśmy szukać bodźców motywacyjnych. Towarzystwem może być Wasza rodzina, najbliżsi czy też przyjaciele. Dzięki krótkiej sesji śmiechu łatwiej będzie Wam się zmotywować do działania. To naprawdę działa!

Co zrobić by więcej się uśmiechać?

Jest na to kilka sposobów poza tymi, które opisałem powyżej. Możecie w sobie zakotwiczyć emocje, które towarzyszą Wam w chwilach radości i śmiechu. O kotwicach piszę tutaj:

Ostatnio w Polsce (a przede wszystkim na świecie) popularność zdobywa "joga śmiechu". W krótkich słowach polega ona na... śmianiu się :) Zaczyna się od "wymuszonego" często sztucznego śmiechu by po chwili "chichotać" zupełnie spontanicznie i naturalnie.  Zachęcam do bliższego zapoznania się z tematem, ja nie będę się rozpisywał bo musiałbym podwoić długość tego wpisu :)

Podsumowując a zarazem wracając do początku, do filmu "Podaj dalej" chciałbym Was wszystkich zachęcić do akcji "Uśmiechnij się dalej". Niech każdy z Was w ciągu jednego dnia uśmiechnie się do 3 osób lub/oraz spróbuje te 3 osoby doprowadzić do śmiechu. W miarę możliwości poproście później te osoby by zrobiły to z innymi trzeba spotkanymi osobami. Zadanie proste i przyjemne a jestem przekonany, że dające wiele dobrego w zamian. Może uda nam się uczynić ten świat lepszym miejscem?



Uśmiechnijcie się dalej!


niedziela, 8 listopada 2015

Zarzuć kotwicę na motywację

Cześć!

Chciałbym Was serdecznie zachęcić do zapoznania się z tematem "Kotwic". 

Kotwice to jedna z technik wykorzystywanych w NLP. Jest to połączenie pewnych bodźców odczuwanych za pomocą wzroku, słuchu, dotyku czy węchu z reakcją, którą wywołują. I tak najprostszym przykładem może być radość, którą odczuwamy, gdy słyszymy naszą ulubioną piosenkę. W zależności z czym nam się kojarzy może nam też dawać energię do działania, powodować poprawę nastroju i inne.

Dlaczego piszę o Kotwicach?



Ponieważ często mamy problem ze znalezieniem motywacji czy to wewnętrznej czy zewnętrznej, co przekłada się na... no właśnie... w sumie na nic się nie przekłada, bo przez brak motywacji nic nie robimy. Jedynie tracimy i utrzymujemy negatywne wzorce zachowań... 

Kotwice, które w sobie zakotwiczymy mogą działać w dwojaki sposób:

  • Motywując nas, dając nam dodatkową siłę, pokonując lęki.
  • Powstrzymując nas od zrobienia czegoś czego nie chcemy robić (np. od zjedzenia czekolady).

Jaki to daje efekt?

Opiszę to na swoim przykładzie:

Każdorazowo, gdy tracę motywację wracam myślami do tej jednej kotwicy, którą w sobie zaprogramowałem. "Odpalam ją w sobie". Efekt tej kotwicy zawsze jest ten sam:
Na mojej twarzy pojawia się uśmiech i wracają mi chęci do działania - czysta magia :)

Jak zaprogramować w sobie taką pozytywną kotwicę?

Nie jest to zbyt trudny proces, wystarczy jedna sesja coachingowa i mamy w sobie coś, co w każdym momencie może nas pobudzić do działania. 

Osoby zainteresowane taką sesję zachęcam do kontaktu.

Możecie również sami spróbować zakotwiczyć w sobie np. motywację do rozwoju osobistego np. poprzez czytanie książek z tego zakresu.

Opis działania:

1. Potrzebujesz do tego chwilę spokoju. Znajdź sobie miejsce, w którym czujesz się komfortowo i spokojnie. Teraz przypomnij sobie jakie emocje towarzyszyły Ci gdy nauczyłeś/aś się czegoś nowego. Jak się czułeś/aś gdy przeczytałeś/aś jakąś książkę rozwojową a następnie mogłeś/aś tą wiedzę wykorzystać np. w pracy.

2. Przypomnij sobie dokładnie sytuację. w której Twoje umiejętności zdobyte podczas czytania książek z zakresu samorozwoju czy przebytych szkoleń z tego zakresu spowodowały u Ciebie największą motywację do działania. Sytuację, w której ktoś docenił Twoją wiedzę zdobytą dzięki samorozwojowi. Niech to będzie ta sytuacja, która spowodowała u Ciebie największe poczucie dumy z tego ile się już nauczyłeś/aś .

3. Teraz potrzebujesz wybrać 3 bodźce, które wykorzystasz do zakotwiczenia tej emocji. Bodźcem kinestetycznym (czuciowym) może być np. złączenie wszystkich opuszków palców lub dotknięcie lewą ręką prawego łokcia. Bodźcem słuchowym może być jakiś dźwięk, wypowiedzenie konkretnych słów (np. popularnych ostatnio "Damy radę" :)) czy nawet melodia naszej ulubionej piosenki. Ostatnim bodźcem jest bodziec wzrokowy. Może to być dowolny obraz np. okładka ulubionej książki na temat samorozwoju.

4. Wróć myślami do sytuacji opisanej w p. 2. Skup się z całych sił na tym co się wtedy działo.

  • Przypomnij sobie, gdzie ta sytuacja miała miejsce. 
  • Kto brał w niej udział. 
  • Byłeś/aś sam/a czy może z kimś. 
  • W co byłeś/aś ubrany/a. 
Poczuj, że znowu jesteś w tamtej chwili, przeżyj na nowo emocje, które Ci wtedy towarzyszyły. Czy pamiętasz jakie dźwięki towarzyszyły tamtej sytuacji? Mogą to być wypowiadane przez Ciebie lub kogoś słowa. Postaraj się usłyszeć to co wtedy. Poczuj jeszcze raz to co wtedy.

5. W momencie, gdy te wszystkie doznania będą już bardzo zintensyfikowanie odpal wszystkie trzy kotwice. Możesz zrobić to naraz albo w dowolnie wybranym przez siebie schemacie, sekwencji. Ważne jest by odpalić kotwicę w momencie, gdy emocja ma największą intensywność. Bodźce powinny być aktywne maksymalnie 10 sekund.

6. Teraz następuje złamanie stanu. Skup się na czymś zupełnie innym np. na tym ile w pokoju jest okien, drzwi i policz je. Możesz też pomyśleć o czymś niezwiązanym z zakotwiczaną emocją np. co jutro zrobisz na obiad :)

7. Kolejnym krokiem jest powtórzenie p. 4 i 5 a następnie ponowne złamanie stanu.

8. Następnie zajmij się czymś zupełnie innym, przestań myśleć o tym co przed chwilą robiłeś/aś. Po ok 10 minutach ponownie odpal wszystkie kotwice. Bardzo ważne jest byś odpalił/a te kotwice dokładnie tak samo jak je zakotwiczałeś/aś. Jeżeli po odpaleniu kotwic masz silną motywację do samorozwoju i od razu chcesz zabrać się za czytanie kolej książki lub kolejnego wpisu na interesującym Cię blogu tzn., że poprawnie zakotwiczyłeś/aś w sobie motywację do tego. Jeżeli uczucie jest zbyt słabe tzn., że trzeba potworzyć jeszcze dwa razy p. 4-6. Możesz również zwiększyć silę bodźca. Wystarczy, że zwiększysz siłę dotyku, głośność dźwięku czy wyrazistość obrazu.

9. Ostatnim etapem jest rzutowanie w przyszłość. Wyobraź sobie sytuację w przyszłości kiedy brakuje Ci motywacji do dalszego samorozwoju. Zobacz samego/samą siebie odpalającego kotwice i zyskującego/ącą motywację do samorozwoju.

Kilka uwag praktycznych

1. Kotwice muszą być dyskretne.
2. Gest odpalający musi być wyjątkowy i rzadko używany.
3. Kotwice muszą być odnawiane - najlepiej raz na trzy miesiące.
4. Kotwiczyć możesz również emocje negatywne (np. zniechęcać się do jedzenia czekolady).
5. Możesz używać wielu kotwic.

Mam nadzieję, że udało mi się wzbudzić w Was odrobinę zainteresowania tym tematem. Warto się z nim zaprzyjaźnić nie tylko osobom, które dbają o swój rozwój osobisty, ale także osobom, które często potrzebują tego dodatkowego bodźca do działania.

Wspomnę jeszcze o kotwicach karier zawodowych Scheina - naprawdę polecam zrobić sobie test, który możecie znaleźć na wielu stronach m.in. tu: Kotwice Karier Scheina. Jest duża szansa, że dzięki odkryciu jakimi wartościami się kierujecie zmienicie swoje podejście do pracy i ścieżki kariery, którą obraliście. 

Pozdrawiam!