środa, 28 września 2016

Musisz

"Musisz iść do szkoły" - od tego zaczniemy, bo przecież dzisiaj zaczyna nam się nowy rok szkolny.
(a przynajmniej zaczynał się, gdy tworzyłem ten tekst :) )



Jakiś czas temu, gdy pisałem o Zakazanym Słowie "Powinieneś" (możesz poczytać o nim tu) wpadłem na pomysł, by stworzyć cykl o Słowach Których Nie Wolno Wypowiadać.
Dziś chciałbym opisać kolejne z nich.
Słowo "Musisz".

Całe nasze życie coś Musimy:
  • Musimy iść do szkoły
  • Musimy iść do pracy
  • Musimy iść na emeryturę
  • Musimy wstać o 6:00, 7:00, 8:00
  • Musimy odwiedzić wujka, babcię, znajomych
  • Musimy chodzić do kościoła 
  • Musimy mieć dobre oceny
  • Musimy słuchać rodziców




I tak można wymieniać.
Może nie każda sytuacja pasuje do Ciebie, to dobrze.
Jestem jednak przekonany, że jest wiele takich w których Musiałeś coś zrobić a wcale nie chciałeś.

Zachęcam Cię Drogi Czytelniku do zastanowienia się czy na pewno Musisz.

Co się stanie gdy czegoś co Musisz nie zrobisz?
Świat się zawali?
Strefa komfortu się zmniejszy?

Zastanówcie się przez chwilę jak często używacie tego słowa względem swoich własnych dzieci?
1 dziennie? 10 razy? 100 razy?

Czy one na pewno Muszą to wszystko robić?
Bo tak wypada, bo Wy tego chcecie...
A czego chce dziecko - czy na pewno tego samego?



Nie wydaje mi się, chyba, że to ja bylem dziwnym dzieckiem i chciałem robić właśnie to czego nie Musiałem albo to czego mi nie było wolno :) A to co Musiałem zrobić robiłem z oporem.

Do dziś moi rodzice wspominają sytuację, gdy Musiałem zjeść mięso bo przecież zdrowe, bo rośniesz, bo coś tam.
Skończyło się na tym, że żułem je przez półtorej godziny po czym i tak wyplułem je do odpływu kanalizacji :)

Kolejną kwestią związaną z Musisz jest motywowanie pracowników.



Jak często w swojej pracy słyszymy od swoich szefów, że Musimy zrobić taki, a nie inny target.
Że Musimy dzisiaj zostać dłużej (albo sami sobie to wmawiamy, bo przecież robota się sama nie zrobi).
Czy kogokolwiek z Was to kiedyś zmotywowało?
Chciało się Wam bardziej bo Musieliście?

Z tym, że Musimy można sobie w bardzo prosty sposób poradzić w swoim życiu zawodowym.
Wystarczy pracę, którą wykonujemy traktować jak własny biznes - wtedy nic nie Musimy, bo zależy nam na osiągnięciu konkretnych wyników.
Chcemy je osiągnąć, bo przecież zarabiamy swoje pieniądze :)

A jeżeli jesteś Szefem, który używa tego słowa to zachęcam do postawienia się w roli pracownika, który ciągle je słyszy.
Zadaj sobie pytanie czy chciałbyś to słyszeć codziennie? A następnie: Jak mogę je zastąpić, czy mogę to ująć inaczej?

Więc czy na pewno Musimy?
Tyle pytań a to przecież tylko jedno proste słowo.

W wychowaniu dziecka dobrze zaprzestać używania tego słowa, tak mi się przynajmniej wydaje, tak robię i będę robił.
I tak moja Liliana nie Musi chodzić spać o 7.
Nie Musi zjadać całego śniadania, obiadu, kolacji.
Nie Musi mi dawać buziaczków, gdy nie ma na to ochoty.
Nie Musi... czego jeszcze nie musi to się pewnie okaże wraz z dorastaniem :)


Zamiast zmuszać dzieci, pracowników, bliskich lepiej tłumaczcie, słuchajcie, pytajcie i rozmawiajcie - jestem przekonany, że przyniesie to o wiele lepszy skutek :)

No i na koniec - pamiętajcie, że nie Musicie się z tym zgadzać!!!
Czekam na Wasze opinie.


środa, 31 sierpnia 2016

Arbuzy za piątaka, arbuzy za piątaka!!! - słów kilka o sprzedaży

Chciałbym podzielić się Wami pewną historią z niedzieli oraz przemyśleniami, które mnie po niej naszły.

Historia będzie o tym jak nie sprzedawać i jak zmotywować się do bycia lepszym sprzedawcą.


Pewien czas temu, podczas powrotu do domu, w magiczny i niespodziewany sposób mój telefon komórkowy się zbuntował i wypadł mi z ręki. 



Jak na filmie moje życie zwolniło bieg i widziałem jak rozpada się na kawałki (telefon, nie życie).
Jednak miałem to szczęście, że pękło tylko szkło hartowane, którym zabezpieczyłem telefon,

Od tego czasu nosiłem się z zamiarem kupna nowego.
W niedzielę odwiedziliśmy centrum handlowe (huraaa!) z Żoną i przy okazji podszedłem do jednego z tych stoisk z telefonami.
Sprzedawca, oczywiście zajęty przeglądaniem facebooka nie zwrócił na nas uwagi. - pierwszy minus.
Na moje pytanie o szkiełko hartowane (a należy tu zaznaczyć, że szukałem na przód i tył telefonu) odpowiedział: "Nie mam". I tyle. - drugi minus.
W związku z tym, że jednak chciałbym je kupić zapytałem, czy miał je kiedykolwiek i czy mógłby zamówić. Usłyszałem, że "Tylko przednie". - 3 minus.



Jestem osobą cierpliwą i wyrozumiałą, ale postanowiłem dać szansę zarobić komuś innemu bo temu Panu zdecydowanie na tym nie zależało.

W tym samym centrum było drugie takie samo stoisko.
Niestety rozmowa przebiegała praktycznie identycznie jak w pierwszym przypadku.
Dowiedziałem się tylko, że żadna hurtownia w której Pan się zaopatruje nie ma takich szkiełek (bez sprawdzania, na 100% Pan akurat to wiedział, bo przecież na pewno wszyscy o to pytają).

Szkiełka oczywiście zamówiłem na allegro za połowę ceny, którą proponowali mi na 2 stoisku za samą przednią szybkę. 

Co zrobiłbym ja na miejscu tych sprzedawców?

Gdybym nie miał produktu, po który klient do mnie przyszedł, zrobiłbym wszystko by ten produkt zamówić. Od klienta wziąłbym namiar by go poinformować o tym, że go zdobyłem. Gdyby nie była to niedziela to jeszcze przy kliencie zacząłbym wykonywać telefony. 
POKAZAŁBYM KLIENTOWI, ŻE MI NA NIM ZALEŻY.
Że jego potrzeby są dla mnie ważne i że mogę je zaspokoić.

Dlaczego tak się nie dzieje?

Wynika to zapewne z tego, że pracownicy nie są odpowiednio zmotywowani do pracy (jeżeli, któryś z Panów był właścicielem to nie wróżę mu sukcesu w biznesie). 
Nie są zamotywani z różnych powodów, zazwyczaj podobnych:

  • nie są doceniani (tak, to często ma większe znaczenie niż wynagrodzenie)
  • ich wynagrodzenie nie jest adekwatne do pracy (wg nich jest za małe, więc się nie przykładają)
  • zostali zniechęceni przez pracodawcę, kierownika, kolegów z pracy (często kilka słów potrafi odebrać całą chęć do pracy)
  • mają problemy w życiu osobistym
  • wiele innych

W dzisiejszych czasach pracownik, który chce odnieść sukces niejednokrotnie sam musi się motywować do pracy. Niestety niewielu jest szefów, kierowników, leaderów czy jakkolwiek ich tam zwał, którzy potrafią odpowiednio zmotywować swoich pracowników. Czasami wystarczy ich wysłuchać (o tym pisałem tutaj: O słuchaniu) a nieraz tylko zauważyć. 

W sprzedaży zachęcam Was do słuchania Waszych klientów - zróbcie wszystko by odnaleźć do tego motywację. A gdy już się Wam to uda to wyniki "same" się poprawią. 
To naprawdę działa.







niedziela, 29 maja 2016

Pęknięta gumka - czyli słów kilka o słomianym zapale...

Motywacja - większość z nas wie o co chodzi. 
Pisałem o niej już wielokrotnie m.in. tu: Motywacja zewnętrzna i tu: Motywacja wewnętrzna
Wiemy, że ciężko jest ją w sobie odnaleźć oraz jak ciężko jest ją utrzymać i właśnie na tym skupię się tym razem. 

Chodzi mi o  tzw. "słomiany zapał" - o gumce będzie później :)




Podejmujemy próby - często nie przychodzi nam to łatwo, i gdy nie osiągamy sukcesu odpuszczamy, już po pierwszej próbie. Nie szanujemy wysiłku, który musieliśmy włożyć w samo podjęcie próby (które dla wielu osób jest mimo wszystko sukcesem same w sobie). Idealnym przykładem są postanowienia noworoczne. 
Przypomnijcie sobie jakie mieliście w tym roku - bieganie? odchudzanie? nauka języka? 
I co jesteście już szczupłymi biegaczami mówiącymi po francusku? 
Zapał był jak co roku, szybko się podpalił i spalił - jak przysłowiowa słoma.

Co sugeruję? 




Po nieudanej próbie dajmy sobie chwilę na dojście do siebie, nie porzucajmy tego co nie wyszło. Może innym razem będzie łatwiej - uszanujmy to, że spróbowaliśmy raz i próbujmy ponownie. Zmieniajmy sposoby osiągnięcia celu, ale nie przestawajmy próbować. 
Do tego Was zachęcam :) 

W coachingu niezwykle ważna jest wizja celu, którą ma nasz klient. To właśnie ta wizja często nie pozwala mu zrezygnować z raz obranego celu. 
By uniknąć tytułowego słomianego zapału możecie wykorzystać m.in wizualizację przed podjęciem próby (o wizualizacji pisałem tu: Wizualizacja) lub posłużyć się kotwicą (o kotwicach pisałem tu: Kotwice)

Podzielę się z Wami moją prostą historią z dnia dzisiejszego - czyli pęknięta gumka na którą czekacie od początku wpisu :) 




W kółku od wózka strzeliła nam dętka (dętka jest z gumy, więc tak pękła nam gumka - dla rodziców nabiera to po prostu innego znaczenia :P). Nigdy nie wymieniałem dętek, więc było to dla mnie wyzwaniem. Może się wydawać dla wielu z Was, że co to za wyzwanie, więc od razu tłumaczę - nie cierpię robić takich rzeczy :) Można powiedzieć, że mam dwie lewe ręce do tego typu prac. Mimo wszystko podjąłem próbę. Zdjąłem oponę, wyjąłem dętkę, kupiłem łatkę, założyłem i napompowałem (tylko moja Żona wie ile mnie to kosztowało :P). Zadowolony z siebie już podczas pompowania usłyszałem dźwięk którego nie chciałem słyszeć - dętka strzeliła ponownie (ehhhh). 

Mimo wszystko nie poddałem się  i podjąłem próbę tym razem w inny sposób. Zabrałem ze sobą całe koło, poszliśmy na spacer do Decathlona (małą zamotaliśmy w chustę więc wózek był niepotrzebny). Tam jest serwis rowerowy. Zapytałem Pana czy mają takie dętki i czy je wymieniają - okazało się, że tak :) Panowie zrobili mi to w 5 min (ja wcześniej mordowałem się co najmniej 30 - w moim odczuciu były to co najmniej 3 godziny...). Przy okazji zaliczyliśmy spacer z małą :) Cel osiągnięty tylko inną drogą. A mogłem przecież tym rzucić po pierwszej próbie i tak bylibyśmy bez wózka... 

Na koniec jeszcze kilka słów do wszystkich Żon:



Jeżeli mąż obiecał, że zamontuje okap/półkę/inne to nie trzeba mu o tym przypominać co pół roku...
On codziennie podejmuje ciężką próbę, by się za to zabrać. Myśli o tym, analizuje sytuację.
Doceńcie wysiłki, wytrwałość i czekajcie.
Mąż jest osobą z nieskończoną wytrwałością i któraś próba na pewno się powiedzie, a Wasz wymarzony okap/półka/inne w końcu zawiśnie.


Pozdrawiam!

piątek, 27 maja 2016

Słowa Których Nie Wolno Wypowiadać cz. I

Od 5 miesięcy jestem tatą i ciągle dowiaduję się czegoś nowego. Niektóre rzeczy powodują w następstwie pewne przemyślenia, którymi chciałbym się z Wami podzielić.

Chodzi mi o słowo "POWINNA".



To słowo "powinno" być zakazane, już śpieszę tłumaczyć dlaczego.

Od innych usłyszeliśmy je w przeciągu 5 miesięcy tysiące razy, przy różnych sytuacjach:

"Powinna jeść co 3 godziny", "o tej godzinie to już dawno powinna spać", "nie powinniście jej tak rozpieszczać", "powinna przesypiać całą noc" (tego zdania nienawidzimy najbardziej :P), "nie powinna się tak prężyć", "nie powinna tak ulewać",  i tak mogę wymieniać tak długo, aż powinniście stwierdzić, że chyba przesadzam :)

Odkąd zacząłem na nie zwracać uwagę słyszę je wszędzie - w pracy, na ulicy, na zakupach itd.

Dlaczego to jedno słowo powinno być zakazane?



Ponieważ ocenia, ponieważ coś narzuca a tego nikt nie lubi.
Zastanawiam się nad nim już od jakiegoś czasu i nie umiem go przypasować do jakiejś pozytywnej sytuacji, tak by niosło ze sobą dobrą energię.

Wszem i wobec chciałbym Ci ogłosić: Nic nie powinieneś.

Jeżeli ktoś używa wobec Ciebie tego sformułowania to zadaj sobie pytania:
"Czy naprawdę?"
"W jakim celu?"
"Co to tak naprawdę dla mnie oznacza?"

Nie dajmy się zaszufladkować jednym prostym słowem.

Zachęcam Was również do analizowania jakich słów używacie w rozmowach ze swoimi dziećmi, rodziną, znajomymi, pracownikami. 

Czasami zupełnie bezmyślnie możemy kogoś zranić...

Co o tym myślicie, jaki jest Wasz stosunek do Słowa Którego Nie Wolno Wypowiadać? :)

Na koniec to myślę sobie, że zrobię z tego cykl o Słowach Których Nie Wolno Wypowiadać.
Następne o którym napisze będzie MUSISZ.
Z tym, że muszę się nad nim jeszcze zastanowić :)

sobota, 30 stycznia 2016

Motywacji sekret w miłości ukryty

Na wigilię Bożego Narodzenia 2015 roku dostałem najpiękniejszy prezent na świecie. Nic lepszego nie mogłem sobie wymarzyć. I w najśmielszych snach nie spodziewałbym się, że moja Kochana Żona zrobi mi taką niespodziankę. W ten magiczny dzień(chciałoby się napisać zimowy, ale było by to znaczne przekoloryzowanie) urodziła się moja pierwsza córeczka. Godzinę 13:30 dnia 24 grudnia zapamiętam już do końca swojego, oby długiego, życia. Można stwierdzić, że byłem przygotowany do tego cudu (w końcu 9 miesięcy to długo), ale spodziewałem się go dopiero 2 stycznia :)
Mała jednak nie chciała tak długo czekać i oto stało się - zostałem tatą!



Moment, w którym pierwszy raz zobaczyłem Lilianę był momentem szoku, niedowierzania, strachu, ale przede wszystkim szczęścia. Często zastanawiamy się czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia - istnieje i wiedzą o tym wszyscy tatusiowie :)

To tyle prywaty na początek, a teraz dlaczego o tym piszę

Bardzo często w życiu mamy problem z odnalezieniem motywacji. Szukamy jej wszędzie. Chodzimy na szkolenia, kursy, sesje coachingowe. Wydajemy mnóstwo pieniędzy, poświęcamy nasz cenny czas. Wszystko po to, by odnaleźć motywację do działania, do zmiany, do życia.

O tym jak wiele zmienia się w naszym życiu, gdy pojawia się w nim dziecko, wiedzą wszyscy rodzice. "Mamusie" to istne zbiorniki motywacji. Niejednokrotnie wykończone, mające dość, płaczące razem z dzidziusiem, zawsze znajdą motywację dla swojego dziecka. My, tatusiowe, zmęczeni, dopiero odnajdujący się w nowej roli staramy się wspierać nasze Żony ze wszystkich sił. Motywację do tego również odnajdujemy nie wiadomo skąd...

No właśnie - czy nie wiadomo skąd? 
Skąd biorą się w nas te nieskończone pokłady motywacji?
Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie akurat jest bardzo prosta - z miłości.



Wykorzystujmy tą siłę w chwilach, gdy wydaje nam się, że gorzej już być nie może. Gdy cały świat wali nam się na głowę. Gdy nasi szefowie suszą nam głowę, gdy po raz kolejny zepsuł nam się samochód, gdy po raz kolejny trzeba coś naprawić w domu. Sytuacji można mnożyć na pęczki. W najtrudniejszych chwilach siłę do działania zawsze odnajdujemy w miłości, bo często to, co robimy, robimy dla kogoś nam najbliższego - niejednokrotnie dla naszych dzieci.



W momentach słabości, gdy motywacja już dawno się ulotniła, zamknijcie oczy i przypomnijcie sobie ich twarze. To wszystko robicie właśnie dla nich. Przypomnijcie sobie ich uśmiechy - to da Wam motywację do działania w chwilach krytycznych. Wydaje mi się, że mamy robią to intuicyjnie, że jest to gdzieś zakodowane w ich ciałach. My, jako twardzi mężczyźni, samce nieokazujące uczyć, mamy z tym większy problem. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie miłość do najbliższych również i nas napędza do działania. Jestem przekonany, że możemy to wykorzystać na co dzień.

Pierwszy uśmiech Waszego dziecka, pierwsze "tato", które usłyszycie możecie w sobie zakotwiczyć jako magiczny guzik odpalający w Was motywację (o tym jak to zrobić piszę tu: Kotwice motywacyjne). Dzięki temu szybko możecie się doładować do działania w każdej chwili. Warto bardzo dokładnie zapamiętywać takie momenty w naszym życiu. "Życie składa się z krótkich momentów. Cudownych chwil czy przykrych incydentów" (Paktofonika "Chwile ulotne"). Życzę Wam by tych cudownych chwil do zapamiętania było jak najwięcej!



Ok, nie wszyscy mają dzieci - co w takim przypadku?

Wszyscy mamy osoby, które kochamy. Nasze żony, mężów, rodziców, babcie, dziadków, rodzeństwo (koty :)) ... Wszystko co pisałem wyżej można zastosować do każdej z tych osób. Wystarczy przypomnieć sobie, że nasze działania wpływają na innych, że odnajdując w sobie motywację podejmujemy działanie dla innych.

A co ze mną?

Nie chcę byście odnieśli wrażenie, że sami nie jesteśmy ważni, że dla siebie nic nie robimy. Po prostu w tym wpisie chodzi mi o coś innego.  W momentach największych kryzysów odnalezienie motywacji w sobie jest bardzo trudne. Zmotywowanie się samemu to wielkie wyzwanie. Zdecydowanie ułatwia sprawę myślenie, że to wszystko ma sens, bo robimy to dla kogoś. Dla dziecka, żony, mamy, taty itd. Miłość do tych osób pozwoli nam odnaleźć potrzebną iskierkę motywacji, którą później możemy rozniecić i w sobie podtrzymywać.

Macie jakieś uwagi, spostrzeżenia na ten temat? :)
Zachęcam do dyskusji!

niedziela, 20 grudnia 2015

Białe szaleństwo za oknami? Tylko w hipermarketach. 10 sposobów na oszczędzanie na prezentach.

Jak co roku większość ma już przygotowane prezenty świąteczne. Cześć z nas łapie się za głowę spoglądając na swój budżet. Jeżeli należysz do grona ludzi, którzy lubią oszczędzać, to ten post będzie dla Ciebie :)
Podzielę się z Wami kilkoma sprawdzonymi sposobami pozwalającymi na zachowanie odrobiny gotówki w portfelu zamiast zostawienie jej w kasie sklepowej.




1. Spisz wszystko.

Zastanów się komu musisz kupić prezent w tym roku. Najlepiej rozpisz sobie wszystkie osoby na kartce A4 (bo pewnie jest tych osób co najmniej kilka). Pod imieniem każdej osoby rozpisz sobie listę pomysłów z prezentami. Następnie odwiedź najbardziej popularne strony z cenami tych produktów by sprawdzić co ile będzie Cię kosztować. W ten sposób na jednej kartce jeszcze przed zakupami będziesz miał spisane wszystkie osoby, które musisz obdarować, wszystkie pomysły na prezenty, które chcesz kupić i orientalne ceny tych prezentów.

2. Wybierz prezent.

Po spisaniu wszystkiego przeanalizuj co tak naprawdę chcesz kupić danej osobie. I tu moja wskazówka - jeżeli osoba obdarowywana nie odczuje "różnicy" w prezencie to zdecydowanie polecam wybieranie najtańszej opcji :)



3. Wyszukuj promocji.

Tak, wszędzie są promocje - o tym wiemy wszyscy. Ale nie wszystkie promocje to "prawdziwe okazje". Dlatego warto sprawdzić jakie są uśrednione ceny, poszukać najtańszej i kupić - zazwyczaj będzie to zamówienie z internetu, bo tam wszystko jest tańsze ze względu na niższe koszty obsługi sklepu. 

4. Kupuj prezenty tylko dzieciom.

Kolejna rada, która bardzo dobrze się sprawdza :) Największą radością w prezentach jest dawanie im dzieciom. Nic bardziej nie cieszy niż uśmiech dziecka na widok zabawki. Dorośli też się cieszą, wiadomo, ale to już nie to samo, gdy samemu można sobie wszystko kupić. Dlatego polecam umówienie się z rodzeństwem, rodzicami, że prezenty dostają tylko dzieci. Ewentualnie siebie obdarujcie tylko drobiazgami.



5. Nigdy nie bierz kredytu na prezenty.

Najgorszą rzeczą jaką możesz zrobić jako konsument to zadłużanie się po to, by kogoś obdarować. Jeżeli nie stać Cie na jakiś prezent to go nie kupuj. Prezenty mają przekazywać Twoją miłość do osoby obdarowywanej. Nie mają natomiast pokazywać "na ile Cię stać" na zasadzie "postaw się a zastaw się". Kredyty konsumencie tylko ciągną Twoje finanse w dół i powodują, że wyjście z finansowego dołka staje się bardzo trudne. Z pewnością nikt z obdarowanych nie przyjął by prezentu z przyjemnością, gdyby wiedział, że się na niego zapożyczasz.

6. Dokładnie określ ile możesz wydać na prezenty.

Sam najlepiej znasz swój miesięczny budżet. Wiesz na ile możesz sobie pozwolić, a na co już nie możesz. Po dokładnym określeniu ile chcesz wydać na prezenty łącznie, czy też na każdego pojedynczo sprawdź jeszcze raz czy całość na pewno nie przekracza Twoich finansowych możliwości, Jeżeli przekracza to musisz wszystko przemyśleć jeszcze raz. Pamiętaj - nie bierz kredytu na święta.

7. Zrób prezenty własnoręcznie.



Jeżeli jesteś uzdolniony artystycznie i możesz przygotować prezent własnymi rękoma to jesteś w domu. Prezenty robione ręcznie są piękne, często praktyczne, pokazują ile ciężkiej pracy musiałeś w nie włożyć. Nie zawsze wychodzą taniej niż kupienie pierwszego lepszego zestawu kosmetyków, ale na 100% spowodują większy uśmiech na twarzy obdarowywanego! Jeżeli nie wiecie co można zrobić w domu to polecam przeczytanie tego artykułu: Prezenty świąteczne DIY.

W przypadku, gdy nie posiadasz specjalnych uzdolnień artystycznych (jak ja) zawsze możesz samemu przygotować etykietę z dedykacją. Np. kupujesz mamie ulubioną butelkę wina - przygotuj etykietę lub dedykację w wordzie, wydrukuj, naklej :)


8. Kupuj wcześniej.



Zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę wiąże się z przepłacaniem. Kupujesz to co zostało, czyli zazwyczaj najdroższe rzeczy, albo te najgorszej jakości. Kupowanie prezentów można zacząć spokojnie już w listopadzie czy październiku - o ile wiemy co kupić. Wtedy wydatki na prezenty rozkładane są na 2, 3 miesiące a budżet domowy nie odczuwa tego tak bardzo w grudniu. Tak naprawdę najbardziej opłaca się zacząć zbieranie prezentów już w styczniu, gdy pojawiają się poświąteczne wyprzedaże w sklepach. Oczywiście, trzeba wziąć przy tym pod uwagę gwarancję która będzie "lecieć" do grudnia. No i pamiętajcie o zbieraniu paragonów, gdyby okazało się, że pomimo usilnych starań prezent jednak okazał się nietrafiony...

9. Składaj się na prezenty.

Jeżeli masz rodzeństwo i kupujecie sobie współnie prezenty, czy też dla rodziców to polecam "dogadanie się" i kupowanie prezentów wspólnie. Wtedy koszty można znacznie obniżyć, a zarazem kupić coś, na co normalnie byśmy sobie nie pozwolili.

Inną wersją tej porady może być umówienie się kto komu kupuje prezent. Zróbcie sobie np. losowanie i niech Twój brat kupuje prezent mamie, mama Tobie, Ty tacie i tak dalej :) Warto umówić się, że będzie to prezent do konkretnej kwoty.

10. Bądź. 



Bardzo często zapominam jak wielkim prezentem dla naszych bliskich jest sama nasza obecność. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy praca tak bardzo nas pochłania, zapominamy o tym fakcie. Jeżeli Twoi rodzice sami spędzają sami święta to żaden prezent nie dorówna Twojej obecności w domu rodzinnym na święta. To będzie najpiękniejsza rzecz jaką możesz dla nich zrobić.

Zastosowanie tych punktów będzie od Was wymagało zmotywowania się do tego, ale na pewno się Wam to opłaci. Pomyślcie sobie o oszczędnościach, które będziecie mogli wykorzystać w inny sposób. Jeżeli macie problem z odnalezieniem motywacji do oszczędzania na prezentach do zadajcie sobie następujące pytania:

Najbardziej w dawaniu prezentów lubię?
Jak się czuję, gdy wydaję za dużo na prezenty?
Co by się stało, gdybym ograniczył te wydatki o połowę?
W jaki sposób mogę oszczędzić na prezentach?
Co dla mnie jest najważniejsze w świętach?

Macie jeszcze jakieś inne pomysły na oszczędzanie, jeżeli tak to zapraszam do podzielenia się nimi w komentarzach.

Poprzednie posty o oszczędzaniu:
Motywacja do oszczędzania
Analizuj wydatki


Pozdrawiam!

sobota, 19 grudnia 2015

Motywacja zewnętrzna i wewnętrzna cz.2

W poście o motywacji zewnętrznej (Tu: Motywacja zewnętrzna) obiecałem, że następnym razem napiszę o motywacji wewnętrznej.

Pisząc o motywacji wewnętrznej będziemy się bardziej skupiać na swoim wnętrzu. Dlatego, wpierw chciałbym opisać cztery typologie ludzi, które pozwolą nam uświadomić sobie jak odnaleźć w sobie motywację oraz jak utrzymać ją na dłużej.



Zacznijmy do tego, że jesteśmy introwertykami lub ekstrawertykami., ewentualnie jednymi i drugimi ze wskazaniem na dominujący aspekt. Wielu z Was pewnie już spotkało się z tymi pojęciami, nie wszyscy może przekładali je na motywację. Dla tych, którzy nie wiedzą czym różni się jeden typ osobowości od drugiego tłumaczę:

Introwertyk

  • Osoba, która zdecydowanie woli swoje towarzystwo od towarzystwa innych osób.
  • Energię do życia czerpie ze świata wewnętrznego - swoich uczuć, pomysłów czy idei oraz wrażeń.
  • Jest osobą refleksyjną. Zanim coś powie, dokładnie się nad tym zastanowi. To samo tyczy się jego działań. Zanim jakieś podejmie, musi je dokładnie przemyśleć.
  • Zazwyczaj mają niewiele hobby, tylko kilka rzeczy ich interesuje - przyciąga ich uwagę. Ale gdy coś już jest w sferze ich zainteresowań to bardzo się na tym koncentrują.
  • Nie robi im wielkiej różnicy czy ktoś ich chwali czy nie. Zawsze tak samo przykładają się do powierzonych im zadań.



Na bazie tych informacji możemy znaleźć co wewnętrznie motywuje introwertyka:

  • Sam musi się zmotywować, nie odbędzie to pod wpływem czyjejś sugestii.
  • Dokładnie przemyśli sprawę, zanim znajdzie w sobie motywację do działania. Czas więc ma tu spore znaczenie - potrzebuje go sporo.
  • W momencie podjęcia decyzji będzie się jej trzymał, o ile będzie zgodna z jego uczuciami.
  • Szukając w sobie motywacji musi dopasować ją do swoich uczuć, pomysłów, wrażeń na dany temat.
  • Jeżeli szuka motywacji do działania, które go interesuje - nie będzie miał wielkiego problemu z jej odnalezieniem i długotrwałym utrzymaniem. Dużo gorzej będzie w przypadku znalezienia motywacji do robienia czegoś co jest poza jego sferą zainteresowań.
  • Pochwały i zachęty osób trzecich zupełnie nie wpływają na poziom jego motywacji wewnętrznej.


Ekstrawertyk


  • Przeciwieństwo introwertyka. W sumie to stwierdzenie zupełnie wystarczyłoby do opisania tego typu osobowości :)
  • Bez towarzystwa innych osób usycha niczym kwiat bez wody. Są jego energią napędową, to z nich również czerpie motywację (zewnętrzną) i to oni wzmacniają jego motywację wewnętrzną.
  • Jego motywacją wewnętrzną nie są jego uczucia czy wrażenia, ale ludzie, którzy go otaczają, miejsca, w których przebywa, akcja, w której bierze udział. To wszystko wpływa na niego pozwalając znaleźć w sobie motywację do podjęcia działania.
  • Nie analizuje tylko działa, przez co motywacja wewnętrzna jest często utrzymywana krócej niż u introwertyka.
  • Pochwały i zachęty innych wzmacniają w nim motywację wewnętrzną.



W przypadku introwertyka łatwiej posługiwać mu się motywacją wewnętrzną niż zewnętrzną.
Ekstrawertyk ma na odwrót - głównym źródłem motywacji są czynniki zewnętrzne.

W tym miejscu należy podkreślić, że dany typ osobowości nie jest do nas przywiązany na całe życie! To się może zmienić z czasem :) Co więcej możemy odnaleźć w sobie zarówno cechy introwertyka jak i ekstrawertyka o czym wspomniałem wcześniej. Natomiast zawsze jeden z typów jest dominujący w danej chwili naszego życia.

Każdy introwertyk i ekstrawertyk szuka bodźców motywacyjnych powiązanych z emocjami lub logiką.

Emocje



Ludzie, którzy podejmują działania pod wpływem bodźców emocjonalnych, nie analizują. Jeżeli coś "poczują" to odnalezienie w sobie motywacji wewnętrznej do działania nie sprawia im problemu. Natomiast jeżeli dana rzecz nie przemawia do ich "serca" to znalezienie motywacji wewnętrznej do podjęcia decyzji o działaniu będzie bardzo trudne.

Logika



Tak jak ekstrawertyk jest przeciwieństwem introwertyka tak ludzie, których motywują ich emocje są przeciwieństwem ludzi, którzy podejmują decyzję po spokojnym i rzeczowym przeanalizowaniu sytuacji - za pomocą logiki. Takim ludziom łatwiej znaleźć w sobie motywację wewnętrzną, gdy wszystko dokładnie przemyślą i przeanalizują.

Szukając w sobie motywacji wewnętrznej musicie wpierw dowiedzieć się, co ułatwi Wam "utrzymanie" tej motywacji na dłużej.

Zadajcie sobie pytanie czy jesteście introwertykami czy ekstrawertykami.

To może być trudne do określenia, ale skupcie się na tym (LOGIKA :D) co czujecie (EMOCJE :D). Do której typologii jest Wam bliżej? 
Wolicie spędzić wieczór w domu i odpocząć czy może spotkać się w klubie ze znajomymi? 
Na imprezach zazwyczaj słuchacie czy mówicie? 
Rozmawiając z kimś mocno gestykulujecie (ekstrawertyk) czy raczej słabo (introwertyk)? 
Gdy coś mówicie to analizujecie to w trakcie wypowiedzi (ekstrawertyk) czy mówicie coś, co wcześniej było przemyślane (introwertyk)? 
Podczas rozmowy utrzymanie kontaktu wzrokowego przychodzi Wam łatwiej, gdy mówicie (ekstrawertyk) czy gdy słuchacie (introwertyk)?

Te pytania pozwolą Wam mniej więcej określić czy bliżej Wam do introwertyka czy ekstrawertyka.

Teraz zadajcie sobie pytanie, czy częściej słuchacie swojego serca czy rozumu? 

Posługujecie się emocjami czy logiką? 
Czy zdarzyło Ci się coś kiedyś kupić pod wpływem chwili a później tego żałować (jeżeli tak to kierowały Tobą emocje)? 
Czy podejmujesz decyzję, bo coś Ci się podoba, bez względu na użyteczność (znowu emocje)? 
Czy przed podjęciem decyzji wszystko dokładnie analizujesz (logika)?

Utrzymywanie motywacji wewnętrznej na dłużej

Warto jeszcze podkreślić ważny czynnik, który zwiększa skuteczność motywacji wewnętrznej. Jest to pragnienie osiągnięcia celu. Im silniejsze, im większe, tym łatwiej utrzymać motywacje wewnętrzną. I tak pragnienie to za pomocą emocji można zwiększać, gdy coś jest dla nas bardzo atrakcyjne wizualnie (możemy użyć wizualizacji, jak to zrobić piszę tu: Wizualizacja). Natomiast posługując się logiką musimy wszystko dokładnie przemyśleć, każdy szczegół sobie rozpisać. Przygotować sobie szereg drobnych celów, które będą nas prowadziły do celu głównego. Dokładne rozłożenie celu na czynniki pierwsze uświadomi nam, że jest on osiągalny - pragnienie wzrośnie, motywacja utrzyma się na dłużej. Bardzo dobrym przykładem na to, dlaczego rozłożenie celu na czynniki pierwsze pozwala nam zachować motywację wewnętrznej na dłużej, jest historia pisania książki:
Wyobraźcie sobie, że szukacie w sobie motywacji do napisania książki - 100 stronicowa na początek powinna być ok. I teraz musicie usiąść i napisać te 100 stron w ciągu jednego wieczora. Czy odnalezienie motywacji wewnętrznej i utrzymanie jej na czas pisania 100 stron będzie łatwe czy trudne? 
A teraz druga sytuacja. Macie do napisania książkę 100 stronicową. OK. 100 stron to dużo, więc rozbijacie to sobie na 100 mikro celów. Każdy mikro cel to napisanie 1 strony. 1 strona to przecież już nie jest dużo, więc wieczorkiem mogę sobie usiąść i napisać. 



I co myślicie, w którym przypadku łatwiej będzie utrzymać w sobie motywację wewnętrzną?
Opisany przeze mnie przykład wykorzystuje Filozofię Kaizen (o Kaizen pisałem tutaj: Filozofia Kaizen). Wykorzystując tą filozofię można pójść jeszcze dalej: Jeżeli nie radzę sobie z napisaniem jednej strony dziennie to muszę ten cel rozbić znowu na mikro cele. Tym razem będzie to jedno zdanie dziennie - zobaczymy czy to mnie nie przerośnie i utrzymam w sobie motywacje wewnętrzną.

Wykorzystujemy tu mechanizm omijający schemat reakcja - bodziec, który jest często dużym przeciwnikiem motywacji wewnętrznej. Jeżeli coś sprawia nam "przykrość", nie lubimy tego czegoś robić, to dzięki Kaizen możemy sobie z tym poradzić :)

Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem Wam, czym dla mnie jest motywacja wewnętrzna.

Może ktoś z Was ma jeszcze jakieś przemyślenia?

Pozdrawiam!
Follow my blog with Bloglovin